Moje dziewczyny doskonale wiedzą, że dla mnie lekarstwem na wszelkie zło i smutki zawsze jest coś słodkiego :) Dlatego też w kuchni kocham robić ciasta. Dziś przedstawiam najlepszy i setki razy sprawdzony przepis na biszkopt, który nigdy mnie nie zawiódł, nawet na samym początku mojej przygody z pieczeniem (wykradziony od Gabi :P ).
Jest on podstawą większości moich tortów, więc myślę, że będzie idealnym zaproszeniem do mojego słodkiego świata...
Victor
Składniki na tortownicę o średnicy 24 cm
(na formę kwadratową 25x25 dodaję jedno jajko więcej, reszta bez zmian)
4 jajka
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka octu
Zaczynamy od rzeczy oczywistych: piekarnik na 180`C oraz posmarowana tłuszczem forma do pieczenia (czytałam kiedyś, że biszkopt lepiej rośnie jeśli nie posmarujemy bocznych ścian, więc smaruję tylko spód).
Oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy na sztywno z szklanką cukru. W osobnej miseczce do żółtek dodajemy proszek do pieczenia oraz ocet i również mieszamy za pomocą miksera aż powstanie z tego dość gęsta piana. Następnie mieszamy delikatnie obie piany, dodając po trochę przesianej mąki. Ciasto przekładamy do formy i pieczemy ok 20-25 min do "suchego patyczka".
Przed włożeniem do piekarnika można blachą z ciastem uderzyć o blat, podobno jest to tajna metoda by ciasto nie opadło ;)
Ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz